~yourprayer wiesz, może każdy z nas jest takim Edwardem szukającym akceptacji, będąc sobą. szukamy jej, ale zauważamy, jak on, że ludzie nie oczekują żebyśmy byli tacy jakimi jesteśmy lecz tacy, jakimi oni chieliby nas widzieć więc zaczynamy szaleć, pogrążamy się, wyzwalamy gromadzoną złość... aż wracamy do matni, do punktu w którym czuliśmy się tak bezpieczni... zaczynamy od zera lecz wcale nie czujemy ponownej potrzeby rozwoju. stajemy w martwym, ale zarazem najbezpieczniejszym punkcie. tam zostajemy. dla Edwarda tym miejscem był przecież zamek wynalazcy, jego ojca. kogoś kto dbał o niego. zobacz że Edward nie rozumiał tak wielu rzeczy. nie umiał nazwać żalu, miłości, nie wiedział czym jest śmierć. kiedy konsultantka Avonu [puk puk, tu avon ;)] spytała: "gdzie twoja mamusia, gdzie twój tatuś"? on odpowiada naiwnie: "nie obudził się".
~yourprayer o widzę że też Burton tu panuje ha ha ha.
tak, Mistrz. u mnie króluje jego twór, którego z nim wykreował przeutalentowany [fajny neologizm nie?] John Christopher Depp II. :)