Trzeba było w końcu ruszyć zadki koniom, co by się nie zastały ;) Rano Daga wywaliła stado dwór i sobie nieźle pohopsały, potem zostały ubrane i rozgrzały się w stępie i kłusie na hali, a równo w południe wyruszylismy do lasu. Najwięcej problemów było z Narcyzem na hali. Ten koń jej zdecydowanie nie lubi. Podejrzewam, że ciężko mu się tam wyrobić :P Natomiast w terenie był bez zarzutu (jak zwykle ;), o ile konie szły równym tempem hehe.
Jutro, jak pogoda dopisze powtórka :)