Chyba wracam do punktu wyjścia, to nie dobrze. Miłość boli, szczególnie ta nieodwzajemniona.
Uzależniłam się, najbardziej boli to że jestem świadoma swojej bezradności,a i tak siedzę w niej po uszy. Nie jestem wstanie nagle odejść, opuścić to wszystko co kocham. Tylko, że straciłam własne życie, zostałam zaplątana sidłami miłości, większej niż powinnam.