photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 LISTOPADA 2011

"Drzewia mówią"

Co się stało z światem po tylu latach? W ogóle& ile już minęło hm? Dziesięć? Dwadzieścia? To mało, ponieważ gdy zobaczysz takie miasto jak, nawet Warszawa ujrzysz jak wiele się zmieniło. Jak technologia ruszyła niesamowicie do przodu. Jak nadal mknie. Wiele nowych pomocy, lekarstw. Ale i mnóstwo nowych chorób, bo przecież wiadomo że to jest nieuniknione w  naszym marnym życiu. Naturę zastąpiła technologia, jednak są tak zwane rezerwaty które są bardziej opuszczone niż wysypisko śmieci.

Jednak pewnego dnia, kto wie dlaczego to się stało, do jednego z nich zawitała pewien chłopak. Jego mina sama mówiła że życie nie jest lekkie, że tak naprawdę samotność jest bratnią duszą. Nawet nie widział w jakim miejscu się znajduje, jedynie zasiadł przy jeziorze i wtulił się w swoje nogi łkając żałośnie.

-Dziecko& czemu tak płaczesz?- głos rozniósł się echem, co spowodowało gęsią skórkę i falę strachu u Iana. Był to na oko dwudziesto pięcio letni chłopak, nie wyglądający tak naprawdę źle. Wysoki, z ciemniejszą karnacją a do tego ,niemal że magicznymi, oczami koloru zieleni.  Do tego piękne rude, sięgające do ramion, włosy.

-Nie bój się nas& mnie- można powiedzieć że był to szept z nie jednej strony, a jednak odgłos był bardzo wyraźny, przenikliwy

-Czemu płaczesz?- chłopak nie miał pojęcia czy ktoś sobie z niego żartuje, nie odezwał się więc. Zaczął powoli wyrywać trawę a gdy złapał najbliższy kamień rzucił w najbliższe drzewo z całą siłą jaką miał

-Ał! Proszę nie krzywdź nas- Zielonooki zrobił bardzo zdziwioną minę, to było dla niego za wiele jak na razie.

-Chyba naprawdę tracę zmysły-zaśmiał się sam z siebie. Jednak za chwilę znów przeszedł go strach gdy poczuł dłoń na swoim ramieniu. Wstał szybko i zobaczył postać, jednak nie na długo ponieważ potykając się o jakąś dużą nie równość wpadł do wody. O jego uszy obił się uroczy uśmiech, po którym otrzymał pomoc. W końcu  mógł się przyjrzeć postaci jaka wystawiła mu numer. Była ona bardzo dziwna, magiczna. Jego kolor skóry był brązowy, można było przyrównywać go niektórych pni. Oczy czarne zaś włosy mieniły się każdym odcieniem zieleni. Był ,śmieszne porównanie, ale podobny do drzewa

-wybacz mi, nie chciałem. Ale& wydajesz się bardzo przygnębiony. Czy& powiesz mi co się stało?- człowiek niepewnie na niego popatrzył, jednak postanowił zaryzykować

-jestem Ian& i co mi się stało? Życie mam beznadziejne& Em, jak mam się do Ciebie zwracać?- Zapytał się z grzeczności nie odrywając od niego wzroku. Ten jedynie odpowiedział tajemniczo że posiada naprawdę wiele imion. Crann, było z jednych które najbardziej rudowłosemu się spodobało. Po chwili gdy zdjął z siebie co mógł zaczął się dziwie żalić jak mu jednak ciężko jest. Jego życie od początku nie układało się najlepiej. Był bardzo buntowniczy i będąc w tym wieku . Następnie stracił prace, potem przyjaciół ale jednak wcześniej ukochana osoba od niego odeszła. Czuł że wszystko mu się sypie i nie da sobie rady dłużej. Crann westchnął jedynie po tym wszystkim, popatrzył na niego

-wiesz& Twoje problemy dla Ciebie są duże, jednak czy przeżyłeś to co ja?- młodzieniec przybrał pytającą minę, najwidoczniej nie rozumiejąc jego słów.

-jestem tym lasem, byłem kiedyś naprawdę wielki. Między moimi wieloma nogami przechadzało się wiele zwierząt, mniejszych czy to większych. Roślinożernych, mięsożernych albo wszystko żernych. Trochę w sumie przypominasz mi takiego lisa, masz taki sam kolor włosów. Tak jak jego piękne futro. Jednak& teraz go już nie zobaczysz- zamilkł na bardzo długo i uśmiechnął się smutno do własnych wspomnień.

-jednak tego już nie ma, wiesz dlaczego?- chwilę czekał na odpowiedź jednak doskonale wiedział co za gest został wykonany

-przez was ludzi- powiedział to ze złością, ale i wielkim bólem

-wiesz że was przygarnąłem, nauczyłem tak wiele i pokochałem. Jednak wy gdy wiedzieliście więcej zaczęliście mnie krzywdzić. Fizycznie i mentalnie. Wycinaliście drzewa, zabijaliście masowo zwierzęta i niszczyliście roślinność. A ja cierpiałem najbardziej nie mogąc im pomóc, nie mogąc was powstrzymać. w jego oczach pojawiły się łzy. Ian niepewnie zaczął go pocieszać jak mógł. Crann uśmiechnął się, jednak wiedział że ten w ogóle go nie rozumie. Między nimi nastało milczenie jednak duch, bo był nim, zaczął znów mówić

-było nas mniej, coraz mniej. Moi bracia zabijani w raz z lasami, terenami którymi się opiekowali. To bardziej boli niż odrzucenie naprawdę. zaśmiał się żałośnie i popatrzył na jak dla dziecko, uśmiechnął się po chwili jednak ze smutkiem i zarazem pustką. Wstał po chwili, pogładził jego włosy i nagle zniknął. Chłopak spuścił nieco wzrok zamyślony, może jednak nie było& mu tak źle  Po tej rozmowie. Wrócił szybko do domu, nagle przytulając się do brata. Gdy tylko zauważył rodziców to i ich. Ta rozmowa otworzyła jego oczy, zmieniła go, na lepszego człowieka.

Komentarze

niesforneksiazatko Ale wtedy oni będą musieli nadrabiać to w weekend, a wtedy również większość nie przyjdzie, a sobie usprawiedliwi, więc mi to byłoby na rękę x3
26/11/2011 16:56:48
niesforneksiazatko Ale u mnie 90% moich znajomych miało wolne .__."
Ojej... chciałam przeczytać notkę ale jest długa i źle się czuję + nie jestem na swoim kompie, więc lepiej później to zrobię xD"
22/11/2011 22:10:34