Kiedy idę ulicą wkoło śmiechy i krzyki
Narkotyki, przemoc i dymiące fabryki
To wyzwala wciąż we mnie coraz więcej zła
Nierealne marzenia utopione w goryczy
Pojebane idee które dla mnie są niczym
Już nie ufam nikomu pragnę zostać sam
Moje marzenia to dla innych kiepski żart
Mówią wciąż o mnie pierdolnięty
Jestem punkowcem mam swój zwariowany świat
Który jest dla was niepojęty
Kiedy idę ulicą wkoło śmiechy i krzyki
Jakie dziwne ma włochy to na pewno jest hippis
To buduje nienawiść w waszych pustych łbach
Nastoletni faszyści na ulicach szaleją
Wykrzykują hasła których nie rozumieją
A ja z tego się śmieję wszystko w dupie mam