Nie wiem po co znów tu cokolwiek pisze. Muszę się zwyczajnie wygadać, a najlepiej to zrobić gdzieś w odmentach internetów.
Mała szansa, że ktoś to przeczyta, a nawet jeśli, to to zignoruje i sobie przejdzie dalej.
Moje życie to jedno wielkie koło. Co roku mniej więcej o tej samej porze dzieją się podobne rzeczy, niemal identyczne. Uświadamiam to sobie, jak już się one dzieją, są, nie mogę ich zatrzymać. Zastanawiam się, czy mam się śmiać, czy płakać.
Wszystko jest niby inne, ale wciąż takie samo. Staram się iść na przód, małymi kroczkami. Posuwam się do przodu, ale za chwilę znów staje w miejscu i nie wiem co dalej robić. Nikt nie dał mi instrukcji do życia. Jak używać pewnych słów, jak nawiązywać nowe znajomości, jak kończyć, te które już są zbędne, a nawet bardzo mocno niepotrzebne. Nikt nie nauczył jak kochać, żyć z kimś, być ostrożnym, by znów życie nie dało po dupie. Umiemy być jedynie jak dzieci we mgle, zgubione gdzieś w polu kukurydzy.
Kolejny koncert AA zaliczony, było świetnie, choć mogłoby być zawsze lepiej. Przecież zawsze może być lepiej.
Pojawiasz się i znikasz, pojawiasz i znikasz, and again, and again, and again..
Kiling you