w dużej mierze przyziemność mnie przeraża. ale teraz przyziemności właśnie mi trzeba. żeby poczuć grunt pod stopami, żeby kolejne stawiane kroki były twardsze i pewniejsze. żeby zbudować fizyczny szkielet swojego życia. duch nie może być lany do worka. musi tylko wypełniać tlenowe bąbelki, dla niego przeznaczone. zaraz życiowe apogeum i już się nie boję.