Człowiek może cały rok nie pić (...). Ale przychodzi taka chwila, że musi się napić. Żeby nie wiem co, musi. Żeby nawet wódka mu nie smakowała. Z resztą wódki nie pije się dla smaku. Może mieć ktoś rozum jak cebrzyk, a i tak nie wszystkto rozumem sobie przetłumaczy, a wódką wszystko. Nieraz nie ma innego sposobu, tylko napić się. Czy w duszy cię boli, czy w sercu, czy w żołądku, napijesz się ten kieliszek, dwa i od razu jakby ręką odjął. Nieraz Bóg ci nie pomoże, a wódka pomoże. O, nie był głupi, kto wymyślił wódkę. Może nawet i Bóg, bo czy to wiadomo? Wystarczy popatrzeć na ten świat, co go stworzył, to musiał i wódkę. (...) Na złośc tak samo nie ma, jak się napić. A Piotrek ma życie dopiro przed sobą, to lepiej jak zawczasu będzie wiedział, kiedy napić się, a kiedy pomodlić, żeby mu się potem nie poplątało. Dajmy na to, spotka go nieszczęście, choć mu przecież nie życzę, ale spotka go, bo każdego musi, nikt się jeszcze nie wywinął, to nie pije się przecież soku z marchwi, czy z jabłek. Tylko musi wódki. Wódka przypisana jest do nieszczęść jak skóra do ciała. Choć tak samo do wesel. Ale to od wesel zaczynają się przeważnie nieszczęścia, jak rzeki od źródeł.
Myśliwski W. Widnokrąg, Warszawa 1997, s. 469