w Buffecie nawet Iggy Pop przesiaduje! ;)
była integracja grupowa.
mało osób, ale miło.
dużo-często-gęsto w Buffecie.
przedwczoraj z Hipkiem i Madzią W.
i jam session.
i dzicy Finowie i nasz zabójczo ułomny angielski ....
w niedzielę ostatecznie wszystkie egzaminy zaliczone.
4,4,4,5,5.
w piątek byłam ostatni raz w pracy. [!!!]
dwa dni wolnego i jutro idę po opinię.
aż się boje chyba....
mimo wszystko było miło.
mimo tego, że to praca nie dla mnie.
dobrze, że ludzie spoko loko.
ciekawe gdzie teraz trafię...
jak ja nie ogarniam...
o, a może ktoś wie czy
w Trójmieście gdzieś nie potrzebują
średnio zdolnego początkującego fotografa? ;)
i ten Wrocław.... tak tak tak! ale jak nie będzie biletu to lipton. ugh.
pamiętaj, że ostatni pierwszym jest....