Co u mnie?
Bardzo dużo informacji.
Co do basenu to mam karnet, jak narazie byłam tylko raz:P, ale wybieram się znów w piątek na aqua aerobic ;).
W szkole tydzień leci za tygodniem, niedługo koniec semestru. Referaty już wszystkie przedstawiłam, jeszcze tylko jeden do oddania, który mam już gotowy.
Wybrałam temat pracy inżynieryjnej- mianowicie o Parku Krajobrazowym Chełmy i teraz zastanawiam się czy oby napewno chcę o tym pisać. Ostatnio pisałam referat o unieszkodliwianiu odpadów komunalnych i przyznam szczerze, że temat mi przypadł do gustu, o ile śmieci mogą przypadać do gustu. Więc nie wiem, czy tematu nie zmienię.
Chodzę na korepetycje z angielskiego. Okazuje się, że na zajęciach w szkole miałam ocenę 4,5 tego przedmiotu, a na korkach nie potrafię zbyt dużo sklecić w tym języku. I dopiero teraz widzę, że ie potrafię angielskiego i korepetycje z angielskiego były strzałęm w 10 ;).
W pracy mniej zleceń, chodzę co tydzień, ale już wypłata mniejsza i teraz czeka mnie praca w niedzielę a potem sylwester i nie wiem jak to będzie w styczniu. Dobrze, że mam stypendium, dzięki temu mam płynność finansową ;).
Przez pracę, szkołę i kilka innych rzeczy nie mam czasu na zwykłe zajęcia. Tak, więc perspektywa świąt za 2 tygodnie trochę mnie zaskoczyła. W domu jeszcze nie robiłam takich maksymalnych porządków i chyba czeka mnie to w piątek i sobotę, aby przed samymi świętami mieć spokój. Nawet się nie zabieram za przegotowywanie jakiś wymyślnych dekoracji, jedynie ubiorę choinkę, może dokupię jakieś nowe bombki, zrobię stroik na stół i drzwi i to byłoby na tyle. Jakbym zajeła się jeszcze robieniem papierowych bombek, jak to było w zeszłym roku to wszystko inne poszłoby w odstawkę.
Czekają mnie jeszcze zakupy prezentów, a wcześniej muszę się zastanowić co komu kupić. I teraz jeszcze nie mam pojęcia kiedy będę miała chwilę aby wyrwać się na takie zakupy. No i trzeba popatrzeć na allegro, bo jak coś to już trzeba zamawiać aby do świąt doszło ;).
Oddałam dziś zdjęcia do fotografa do wywołania, w sumie wyszło mi 242 zdjęcia. To chyba mój rekord ilościowy, nigdy tyle nie wywoływałam. Część zdjęć jest moich, ale część będzie prezentem dla rodziców. Oni nigdy nie mogą się zebrać, aby wywołać zdjęcia. A nie chcę zostawiać zdjęć na pastwę twardego dysku, aby w razie jakieś awarii nie przepadły mi wszystkie.
Na zdjęciach:
1. Kubki, które mają fajny turkusowy, matowy kolor. Kupiliśmy je z Wojtkiem jakiś czas temu. Abyśmy mieli takie same ^^. Były jeszcze seledynowe, fioletowe, różowe i żółte i w efekcie długo nie mogłam się zdecydować, który kolor wybrać, najchętniej wziełabym z każdego koloru po 2 ;P.
2. Wczoraj wybraliśmy się z Wojtkiem do kina. Mieliśmy chodzić regularnie, ale nie zawsze grają coś fajnego. W efekcie chodzimy raz na kwartał :P. Ale po świętach napewno pójdziemy na Hobbita !. A wczoraj byliśmy na "Atlas chmur"- polecam, ale nie gorąco. Po prostu warto pooglądać, ale film nie jest takie żeby utkwił w pamięci na długo. Na zdjęciu grzeniec. Uwielbiam grzańce z wina, z cynamonem, goździkami i pomarańczą. Przed kinem poszliśmy coś zjeść w Efezie. W efekcie grzeniec był najlepszy ;).
3. Zeszłoroczna zima i moje koty. Pierwszego- biało-czarnego- już nie mam, wyprowadził się na drugą stronę ulicy i mieszka teraz u mojej cioci. To zabawne, ale naprawdę któregoś dnia "Bucior" przeniósł się tam i już nawet nie przychodzi do nas na podwórko.
Rozpisałam się, nie wiem czy ktoś przez to przebrnie :P.
Nie mogę się zabrać za wpisy regularne =S
Pomimo, że spędzam dużo czasu przy komputerze.
Ale postaram się robić się to częściej ;).
Bye :*