Niektóre osoby czytając to pomyślą : " szesnastolatka i ma wielkie mądrości życiowe bo jakież to życie jest niesprawiedliwe i podłe".
Miłość, tak, to piękna rzecz, do czasu. Dwie osoby żyjące wtedy pełnią szczęścia, nieustająca cheć przebywania 24 h z drugą połówką, każdy pocałunek każde spojrzenie, jest czymś wyjątkowym, czymś co zostaje w pamieci na zawsze, wspólne plany na przyszłość, wspólne zainteresowania, wspólny spędzony czas.
Wszystko jest, dobrze, bardzo dobrze a można powiedzieć nawet że perfekcyjnie, lecz to nie trwa zbyt długo.
Dostaje cios, wielki cios w plecy. Zupełnie obca osoba wpierdala się, za przeproszeniem, w czyjeś zycie i rujnuje wszystko co sie do tej pory osiągnęło. W jednej sekundzie wszystko płonie. "Nieszczęsliwa miłość" jakich jest dziś wiele. Aczkolwiek to nie koniec.
Wielokrotne próby zawiązania zwiaku partnerskiego , setki nieprzespanych nocy, litry wylanych łez, tysiące sms, miliony nieodebranych połączeń.
Dochodzi do tego że chłopak jest tak załamany aż podejmuje próbe samobójczą, niestety udaną... Pytania, wiele pytań na których nie zna sie odpowiedzi. Gdy już go nie ma, żałuje wszystkich kłótni, wszytskich chamskich słów które padły w jego strone. Jest tak pusto, tak bardzo pusto...
Czemu człowiek dotrzega coś gdy jest już za późno? Czemu nie umiemy zahamować w odpowiednim momencie? Czemu ból ma oznaczać istnienie? Czemu nie jest tak jak my byśmy tego chcieli?
P.S. zdjęcie adekwatne do notki -.-