Położyłam się spać o 1.20 nad ranem. Włączyłam TV. Godz. 1.30 nad ranem, telefon dzwoni. "Co za debil dzwoni wpół do drugiej na domowy, który niestety znajduje sie w moim pokoju.?"-myśle.
-Marek, on jest w kiblu, siedzi na kratce. -głos mamy.
-A no faktycznie. Co ja mam z nim zrobić.? Zabić.?
-Nie no może go nie zabijaj, wypuść go.
-Kurde, gdzie on poleciał.?
-Nie wiem.
Szuranie, stukanie, zdejmowanie wszystkiego z szafek.
-Kurde, tam też go nie ma.
-Ty, Marek, a może on jest za książkami.?
-Faktycznie, tam jeszcze nie sprawdzałem.
No normalnie nie wiedziałam o co chodzi. Jakiś pająk albo szerszeń pewnie.
-Co się tam dzieje.? - spytałam.
-A może on wleciał przez dziurke od klucz...Nie lata tam nic u ciebie.? -to do mnie.
-Nie, a co.?
-Bo nam NIETOPERZ do domu wleciał.!
'O fak' - jak zwykle moja rozwojowa myśl. ;d Mama piernikiem wbija do mnie do pokoju.:
-Ledwo co światło zgasiliśmy to coś nam zaczęło trzepotać....(...)
Wychodzi z pokoju idzie w strone łazienki. Mama oczywiście.
-O Boże, Marek, on jest w łazience.!!!! Ale czy one rzypadkiem nie są ślepe jak jest jasno.?
-Tyyyy.! Ale ma fajne uszka.! Tak mu się trzęsą.! Jaki włochaty...
-Przestań.! Weź go przez ręcznik.
-A jak mnie ugryzie.?
-To przez gruby ręcznik.!
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha.
Kuuur.waa!!!
Tłuką mi sie jakimś MŁOTEM PNEUMATYCZNYM pod oknem.! ;///
Użytkownik fossil
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.