Zadziwiająco dobre dwa dni, a raczej noce za mną.
Inba o meble trwa, sprawa zgłoszona do dyrekcji, do rzecznika, telefony z opierdolem też ogarnięte. Dalej nie dostałam info co dalej, ale w tym momencie to już mnie nie interesuje nic poza przetrwaniem i i odkładaniem kasy na nową kuchnie, albo dokończenie na własną rękę tej co "mam".
Strasznie mi w tym tygodniu nie idzie pracowanie i nadążanie za obowiązkami w chacie. Potrzebuję urlopu i większej dawki leków chyba. Mam nadzieję że na początku maja uda mi się trochę pochillować.