Zaliczyłam najprzyjemniejszy lot w życiu.
Skorzystałam z biznes klasy i nie żałuję ani grosza!
Przespałam wygodnie 3/4 lotu. Dostałam śniadanie do "łóżka", mase pysznych drinków i możliwość posiedzenia w barze. Tak- bar w samolocie. Coś pięknego.
Jedyne minuty paniki miałam jak zobaczyłam ten samolot na lotnisku w Dubaju, nie wiedziałam że samoloty mogą mieć więcej niż jedno piętro.
Po starcie w sumie to była już sama przyjemność, nie wiem jak po takim cudownym przeżyciu wrócić do podróży Ryanairem czy innym latającym kurnikiem.
Kolejna rzecz z bucket listy odchaczona :D
Dzień pierwszy:
Park krajobrazowy który akurat był blisko hotelu- oczywiście z kwitnących wisni zostały tylko wspomnienia w postaci umierających na chodnikach kwiatkach, ale i tak cała reszta zielwni oraz kwiatów robi wrażenie. Pięknie tu.
Nie byłam specjalnie podekscytowana tym wyjazdem ale już pierwszy dzień okazuje się tak pozytywny, że Japonia wskoczy chyba na pierwsze miejsce mojej skromnej listy wyjazdów. :D