Odkąd zaczęłam pracę z domu myślałam o tym że mogłabym pracować z dowolnego miejsca na świecie i że zarabianie w dolarach ułatwi mi podróże.
Miko, że z tyłu głowy caky czas miałam poczucie że to nie dla mnie, że przecież nie ma szans żebym z własnej woli wsiadała do samolotów i latała gdzie chce i ile chce.
A jednak :)
Pierwsza połowa roku przybiła mnie do kanapy i obdarowała ciągłym poczuciem zagrożenia i bezsensu, ale teraz to wszystko wydaje się być takie nie ważne.
Spakowałam małą walizkę i wyleciałam na miesiąc na Teneryfę.
Mam całe mieszkanie dla siebie. Pod bookiem zejście na plażę między klifami.
Jest pięknie, chociaż mocno odczuwam pustkę.
Podróże samemu mają dużo swojego uroku, ale czasem chciałoby się tym z kimś podzielić. Może następny wyjazd uda nam sie spędzić razem, a może zwyczajnie czas przestać się oszukiwać.