No i jest okej.
Mam pokój sama. Mam tyle miejsca w szafie, że mogę chować zwłoki.
Plus mogę spokojnie ćwiczyć.
Ludki z mieszkania to alieny, ale takie sympatyczne.
Zza okna patrzy na mnie tylko las.
Kupiłam przypadkiem odświeżacz do gniazdka taki sam jaki kupiliśmy z F. będąc w Holandii.
Na pczatku byłam w szoku i trochę nawet spanikowałam. Wyciągnęłam go i schowałam do szafy, ale i tak było już za późno. To tak intensywny zapach, że jeszcze kilka dni i tak by się tu utrzymał.
Trochę żałosne, trochę zabawne i ciekawe.
Zawsze zapachy robią na mnie większe wrażenie niż obrazy.
I czasem po wielu, wielu latach przypadkowo czyjeś perfumy potrafią wyciągnąć mi z głowy wspomnienia, o których nie wiedziałam.
Pamiętam zapachy listów, które kiedyś maniakalnie pisałam do ludzi, pamiętam zapach włosów mojej mamy jeszcze z czasów kiedy musiała ze mną zasypiać.
Ale ten zapach drąży tylko jedno zdanie w głowie. Złe zdanie.