Po kątach cisza gra, szkoda słów..
Staram się oddychać szeptem.
Rzeczy, które jeszcze miesiąc temu wywoływały na mojej twarzy szczery uśmiech, które sprawiały, że z głębi moich strun głosowych wydobywał się głośny pisk zachwytu przestały mnie już cieszyć. Już nie zależy mi na pościeli w krówki, piórniczku z Kubusiem i kakałku w kubeczku z osiołkiem. Być może pare słów od przyjaciela dało do myślenia i chęci wpisania w listę postanowień na moje dalsze życie kolejnych punktów: pkt 7. FLUO, ZMIEŃ SIĘ!, pkt 8. FLUO, ZACZNIJ SIĘ UCZYĆ!. Tylko czy te zmiany wyjdą wszystkim na dobre? Szkoda, że nie można na tydzień stać się kimś zupełnie innym. Najlepiej taka zamiana ciał wraz z osobowością. Tylko obawiam się, że mogłabym trafić w jeszcze gorsze bagno.
Zmiana priorytetów w moim życiu na stałe zagościła w moim miesięcznym kalendarzu. Dochodzę do wniosku, że kocham to, co robię, Uwielbiam ten zaśliniony, zasmarkany pyszczek, który oczkami wyraża DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ... choć nigdy mi tego nie powie. Uwielbiam grę w "siatkówkę" z chłopakami, którzy doceniają to, że w ogóle odbiłam piłkę! Nieważne, że jedną ręką i niezbyt dokładnie. Uwielbiam tych ludzi, którzy robią to co ja.. tak nie wiele, a tak dużo znaczą! Kocham te chwile, kiedy on rozumie, że właśnie bawimy się w indian i robimy "uauauauauuaa", a potem dajemy sobie obleśne, obślinione buzi. To takie chwile, kiedy dociera do Ciebie "HEJ! POTRAFISZ TO ZROBIĆ!". Bezcenne uczucie.
I chyba powinnam właśnie uczyć się biologii, geografii, niemieckiego, polskiego, matematyki, religii i historii, a jak zwykle siedzę na YT słuchając starych piosenek i próbując wymyślić sposób na naukę bez uczenia się. Niefajnie jest, niefajnie.