magiczny heliosikowy bokeh i nefryt we własnej osobie
dzisiaj najbardziej lubię samotność i sen. a najmniej marcina, któremu ogromną przyjemność sprawiało opowiadanie mi o tym jak to spał 8,5godz. i ani razu się nie obudził. ja też się ani razu nie obudziłam, bo nie było kiedy, ale robię postępy, dziś spałam 3 godziny, nie 2, jak wczoraj. W tym tempie pod koniec przyszłego tygodnia będę wyspana i będe normalnie funkcjonować.
pozdrawiam kretyna, który w środku nocy puszczał petardy pod moim blokiem i rozbudził mnie w momencie kiedy w końcu prawie udalo mi się zasnąć. pozdrawiam również drugiego kretyna, który ma frajdę puszczając mi co pół godziny strzały z zastrzeżonego numeru, fascynujące jak ja pierdole.
tymczasem idę spać, mam 1.5 godziny zanim przyjdą panowie do kaloryferów.
edit: to trzeba być mną. zasnęłam i zadzwonił telefon, nie umiałam go wyłączyć, wkurwiłam się, że jakiś wariat dzwoni o 5 w nocy, poszłam do sypialni powiedzieć matce i mi się przypomniało, że to nie 5, tylko 17 i po prostu na dworze jest ciemno xD
tak czy srak, panowie nie przychodzą, a widziałam, że u sąsiadów byli ;/ a teraz to czekam na Martę, aż przyjedzie do mnie.
elo elo :D