Gdzieś tam w Jasienicy na grubasie.
Jutro dowiem się, czy zdam czy nie.
Albo zdam z dobrą średnią albo w ogóle.
W sumie mam to w dupie.
Po próbie uczenia się, uczeniu się, rozpaczaniu, wpisywaniu w google, pytaniu innych i znów uczeniu się
Stwierdzam, że w sumie mam to w dupie, najwyżej rzucę szkołę, ja pierdzole.
Jak na niedzielę wieczór, to dobra muzyka leci w esce rock.
Wszystko stoi pod znakiem zapytania.
Ale to nieważne, przecież i tak jest dobrze, jesteś gruntem na którym stoję i dzięki temu nie boję się niczego.
Zdecydowanie, zaczyna się u mnie wyrzynać i wyrywać z całej sił pragnienie do bogactwa i sukcesu
niźli do trybów warunkowych, zdecydowanie
Szkoła miazdży mi mózg i wprawia w zespoły amotywacyjne, to okropne
Niech wszyscy zrobią sabotaż i w pizdu to rzucą
Nie da się mnie oszukać na pieniądze, piszę poprawnie ortograficznie i gramatycznie
uwielbiam czytać i mam wielki zasób słownictwa, do kurwy nędzy -
po co mi więcej
teraz już tylko rozwój