i jutro do GW. czyli tzw. do siebie !
juz chce mi sie zyc moim zyciem i moim rytmem. z nowymi moimi ludzmi.
balam sie isc dzis do Mateusza na grob. a ze mna wszyscy znajomi. no i doszlo do tego, ze sie spotykalismy wieczorem przy swiatlach zniczy. do bani. łzy, ból, złość od nowa.
mielismy tylko nadzieje, ze Profesorek kuca gdzies z boku i na nas patrzy.
mam troche wyrzuty do siebie, ze dla Krypusia nie mialam takiego... wspolczucia ? nawet nie umiem o tym pisac.