święta minęły, w końcu, nie lubię takiej sztucznej atmosfery świąt, coś czuję, że nie pozbęde się szybko nabytych kilogramów przez święta, ważę chyba z tonę, wczorajsze urodziny u kuzynki, nawet było w miarę spoko, ale bieganie jak popierdolona z dwoma kuzynostwem po domu to jest po prostu masakra, tak zmęczona to ja nawet po wf'ie nigdy nie byłam, jutro szkoła, na samą myśl, że mam jutro 3 sprawdziny chcę mi się rzygać, ale chyba wagary z Ben, więc nie będzie tak źle, za dwa tygodnie urodziny <3
Ben najlepszego <3