i dobrze, dobrze dobrze.
bo się uwolniłam, bo o tym marzyłam przez 2,5 roku, bo wstałam i wyciągnęłam wnioski.
no może nie wstałam do końca bo się podpieram ale to podparcie jest bardzo przyjemne i mi odpowiada, całkiem. całkiem tak.
bo teraz to jest czad. bo jest fiesta, siesta i czad. i jest. i są szklanki i kieliszki i butelki. i cytryna. cytryna jest zawsze.
bo jest kwaśna i jej skórka pachnie. a jak pachnie to się cieszę.
i...
bo... bo ja mam wątpliwości. tak. mam.nie przedmaturalne, nie przedwynikowe nie pomaturalne. nie, takie prawdziwe. takie na s e r i o .
mam, a ja nigdy nie miałam. zwłaszcza na serio. nie miałam. i mieć nie chcę. ale co jeśli...? no co? bo to jednak jest z dekada. a ja mam dopiero dwie, a przez pierwsza tylko srałam jadłam i spałam. i uczyłam się wierszyków. na pamięć. i ja czegoś chcę. takiego nienaserio takiego ot tak. a t o będzie na serio.
a i nie mam planu B. nie chcę planu B. dlaczego wszyscy mi każą szukać planu B. jak ja nie chcę. nie chce i już. nie chce żadnego planu. i będę tupać nóżką.
bo czemu? bo ból istnienia, bo bezsens świata, bo bunt jednostki. bo tak. bo nie. chociaż to takie krysiowobezargumentowe.
nie mam na co narzekać, nie? to narzekam na wszystko? no chyba. albo i nie? bo ja wcale nie chcę narzekać. wcale mnie to nie kręci wcale to jest bez celu i sensu.
mam wątpliwości. ogromne. mam też więcej odwagi. mam. no mam. bo mnie swędzi. swędzi mnie ta bezsilność swędzi mnie ta bierność. swędzi a ja nie mogę tego podrapać. i mnie to wkurza. wkurza mnie cholernie. wkurza mnie tak że mam ochotę rzucać przedmiotami. i że wszystko jest takie bez. bez wyrazu bez smaku bez zapachu wszystko na odpierdol. wszystko na za chwile i wszystko na chwilę. bo wypada i trzeba i wypada. i zrób.
a ja nie chcę wcale, bo mi nie na tym zależy. bo ja jestem dwulatkiem i ja nie chcę tego a chce czegoś czego nie wiem. i ja mam teraz siłę, mam bo jestem wściekła, i mam siłę. i mam chęci, ale nie mam pomysłu. i nie planuję i plany mnie doprowadzają do szału, bo nie wychodzą i każą tworzyć B. pieprzone plany Be. a ja tak nienawidzę półśrodków jak suchej mozzarelli zamiast mokrej, jak żółtej zamiast zielonej szparagowej, jak alpengolda zielonego zamiast nussbeisera. tak nienawidzę że wolę siedzieć głodna. ze wolę nie jeść. i nic wolę niż to. pieprzony nektar zamiast soku!
i siedzę wściekła na ludzi że nie rozumieją i na siebie że jestem niezrozumiała. i zaczynam świrowac wariowac. i swędzi mnie. "Bo ja nie lubię Olsztynka" " I masz prawo" Mam. pewnie że mam. bo ja tak nie chcę a tak jest i nie tak miało być, i nie tak ma być i nie tak będzie. bo się budzę i jest mi duszno albo zimno, albo wcześnie albo późno albo nie tu albo nie z tym.
a Wy? kurwa Wy. chuj w dupe Wam- bo piąta, bo późno, bo boli, bo nie boli, bo się nie chce, bo nie ma czasu bo nie ma ochoty, bo się kurwa przeziębicie, bo pociągi, bo braki na A5, bo euro, bo koko koko, bo chuj Wam w dupę. bo czemu nie JA? liżmy się po fiutach, bo tak łatwiej. przyjemniej bezproblemowo. a ja tak nie chcę. bo mi już wystarczy, bo mnie mdli. bo ja tu nie chcę być ani trochę. a pamiętam sushi?
prawa człowieka mi gwarantują moją wolność osobistą. i ja ją chcę. nie to, że jje nie mam. ale chcę ją całą. i ją poczuć. mocnej.
bo to wszystko to są maleńkie namiętności. nawet moja monotematycznośc, to taka namiętność. i ona się wypala czasem. jak ze szpinakiem, ciastem francuskim, Xem czy Yiem. się wypaliła.
(bo jak już macie upraszczać to lepiej tak. bo to takie ładne, bo to takie inne. poetyckie nawet)
a jak sie nie wypaliła, to się wypali, albo nie wypali. ale arczej się wypali. potrzeba czasu i się wypali. sama. bo się znudzi. jak wszystko się nudzi.
i ta nuda swędzi najbardziej.