z sekundy na sekundę
z minuty na minutę
z godziny na godzinę
z dnia na dzień
z weekendu na weekend
z tygodnia na tydzień
...
jak tak ma być cały czas to ja dziękuję.
Popadam w monotonnię i mam dość siebie,
brakuje mi tego dawnego poczucia... poczucia szczęścia.
Bo zanim poznałam Ciebie, byłam szczęsliwa,
ale Ty otworzyłeś mi oczy na prawdziwe szczęście i uświadomiłam sobie w jakim kloszu żyłam.
teraz... no cóż. Co zostało? Pustka. I nie ma tego cholernego klosza, pod którym miałam swoje urojone szczęście.
I co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? że NIE CHCĘ BYĆ Z TOBĄ! NIE CHCĘ!
Zastanawiam się ile czasu będę jeszcze taka żałosna.
Moja filozofia upadła? Mam zamiar ją podnieść, na razie marno mi to idzie ale... Chcieć to podstawa.