Dzisiaj jest dzień, w którym zrozumiałam, ze doba to krótkotrwajace zjawisko. A plany? Nasze plany sa czymś, co może nam uromaicać czas wolny, dawać nadzieję, że mamy jakąkolwiek kontrolę nad przyszłością. Nawet jeśli ją posiadamy, to jaki jest dowód, ze to wszystko zależy od nas? Ze każda nasza decyzja nie jest już z góry ustalona, a cokolwiek zrobimy nie wypełni naszego losu? Z drugiej strony jesteśmy praktycznie niczym. Nie ważniejsi niż ziarenko piasku na plaży, więc po co ktoś miałby poświęcać swój czas na planowanie życia ziarenka piasku? Czy ono w ogóle czuje? myśli? żyje? Nie, więc miejmy je w dupie.
Ah, przecież idą święta. Poznałam po tym, że mama zrobiła bigos i już pojawiają się wzmianki o bąbce na 2012 rok, a, co istotniejsze, o knyszach (nie, teraz nie będzie żartu o Żydach), które definiują moje święta lepiej niż cokolwiek innego. Wypadałoby więc dodać coś optymistycznego, także tego... cieszę sie, iż idą święta, ponieważ święta sa zajebiste, taaadaaaaam :D
Mam ostatnio fazę na jeden zespół, którego nazwy nie mogę zapamiętać (tylko skrót brmc), co jest irytujące za każdym razem, gdy chcę sie pochwalić moim nowym odkryciem. Nie mam pojęcia jak usłyszalam tę piosenkę, ale tak mi sie spodobała, że uczyniłam ją swoim dzwonkiem. I teraz za każdym razem gdy ktoś dzwoni, nie spieszę sie z odbieraniem żeby chwilę posłuchać, co nadaje mi zwyczajowego wrażenia, że jestem zajętym człowiekiem i nie mam czasu na odbieranie telefonów. Ah, te cudowne zbrodnie idealne, ostatnimi czasy wciąż mi sie udają... ;]
Teraz tylko muszę wymyślić coś, co uczyni mnie w oczach innych człowiekiem posiadającym czas, licząc, że stwierdzenie "kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą" ma moc sprawczą. Tak, byłoby miło...
Open up your eyelids and let your demons run
I thread the needle through, you beat the devils tattoo