Matka rodzi człowieka, matka go karmi. Potem karmi go ziemia i ziemia go przenika, za każdym razem zostawiając szczyptę pyłu, aż w końcu człowiek nie jest już dzieckiem matki, lecz ziemi.
___________________________________________________________________
Umierając, Susan Delgado świadoma była ciepła, a nie bólu. Miała czas, by wspomnieć jego oczy, niebieskie błękitem nieba o wschodzie słońca. Miała czas, by wspomnieć go na Zboczu, cwałującego na Rusherze, z rozwianymi czarnymi włosami i powiewającą chustą, by wspomnieć go żartującego i śmiejącego się ze swobodą, której nie miał już nigdy odnaleźć, choć przeżył dziewczynę o bardzo wiele bardzo długich lat, do grobu zabrała ten uśmiech, uciekła od światła i ciepła w aksamitny, chłodny mrok; umierając wołała do niego, wołała: "Niedźwiedź, zając, ryba, ptak".
___________________________________________________________________
Z mroku wyłaniają się jałowe pola i opuszczone wioski, widzi szkielety drzew, nierzucające cienia, och... ale tu widzi wszystko jest cieniem, wszystko jest śmiercią, tu na granicy Końca Świata, gdzie przybędzie pewnego ponurego dnia... wszystko jest śmiercią.
___________________________________________________________________
Charyou tree... CHARYOU TREE!!!
Śmierć dla ciebie, życie dla mych plonów