Niepodobał mi się dzisiejszy dzień.
Obiad z mamą w vedze -.-
naleśniki i zupa szczawiowa.
A potem lody w galerii.
jakaś kurwa masakra.
Wyluzowałam się trochę w samochodzie.
Jeździłam z troche zjaranym Jołym od Bielawy do Wro.
i szukaliśmy siebie w sobie, paląc i słuchając prodigy.
Nic kurwa nie kumam.
moja matka najpierw wyskoczyła z tekstem że już starczy odchudzania
a jak powiedzialam ile waże to nagle,
"a to spoko, możesz się odchudzać, ja całe życie tyle ważyłam i czułam się gruba"
dzięki mamo.
to nic że ma 156 wzrostu i ważyła 48 kg.
nie ważne.
ja będe lepsza.
160 i 40 kg. i chuj
jutro do konca majówki nic nie tknę.
nie cierpię jeść.
nie cierpię.
jeszcze kurwa te jebane tabletki antykoncepcyjne
przez które musze rzucić palenie
i prawdopodobnie będe cały czas głodna.
mega<3