zdjęcie jest bylejakie, zdcydowanie, ale nie dało sie nic zrobić... na mieście żadko bywam, a statywu ze sobą nie nosze...
a ta niedziela miała jakiś niesamowity, niepowtarzalny klimat... tak słoneczna, taka pachnąca latem, ale taka gloomy...
było tak jak w czerwcu, tylko sto razy smutniej...
marzyło mi sie pujść potem na stary plac,
usiąść na ławce pod latarnią, usiąść koło kogoś...
ktoś coś ukradł z mojego życia. ;/
ale już wiem co chce usłyszeć na swoim pogrzebie ^^
gloomy sunday