Hej.
Coś mnie tu nie było jakiś czas. Nie miałam zupełnie czasu na wypisywanie tu głupot o tym jak przeleciał mi dzień lub jak się cudownie czułam. Uważam, że mogę zostawić to dla siebie. Nie umiem patrzeć w oczy sobie i mówić, że nic się nie stało. Za trudno było mi uwierzyć w siebie, aby teraz tak po prostu z wszystkiego zrezygnować. Tysiące razy ryzykowałam... tysiące razy popełniałam błędy. Jednak co się stało co się nie odstanie. W tym momencie mogę z ulgą na sercu powiedzieć, że układa się i potrafię przezwyciężyć strach. Zaczęło się to zaledwie 2 tygodnie temu... a zmieniło wszystko. Lubię takie dni jak ten jeden, wyjątkowy dzień. Był ból, był płacz. Jednak był ten promyk nadzieii. A potem przez ciemny tunel doszłam do światła, na który tak długo czekałam. Jest dobrze. Niektóre rzeczy przypominają mi o tym jak kiedyś było źle. Nie wiem jak kiedyś to znosiłam, ale teraz tak żyć bym nie umiała.
Pokazał mi, że jestem zdolna do miłości o jakiej mi się nawet nie śniło.
Niestety ale już po wycieczce do Zakopanego. Było naprawdę udanie i liczę na więcej takich wypadów. Wszystkie drzwi stanęły przede mną otworem i jedne z nich już wybrałam. Fajnie.
Brak zdjęć, dlatego też dodaję kamerkowe. Oczekuję na zdjęcia z Zakopanego.
Nie ma co.
miłego dnia.