Ile to już czasu? , nie ważne....
Ehh dalszy ciąg dalszego ciągu i następstw dni następnych...próbowa wyrównania ciśnienia w kabinie lotu o nazwie życie po nieoczekiwanym rozszczelnieniu się pokładu.... Padło parę ofiar prze owe turbulencje ale pozostałych przy życiu myślę że możemy bezpiecznie dotransportować do lotniska "przystanek" zwanego również "kamieniem milowym"
2:50 a ja znów nie śpię, do normy nawet powróciła bezsenność....kolejna cudzołożnica która czekała na mnie.... wierna do końca mych dni, chyba już zawsze ujawniająca się gdy towarzyszy mi brak drugiego ciepła ciała odpoczywającego w mych objęciach....
Odpuszcza jedynie wtedy gdy do swego łóżka zapraszam inną , "alkohol" , tak potocznie zwaną....
Ale po co sen?? tylko po to by rano znów ugościć inne dwie "kofeina" i "nikotyna"...
Tak te dwie zawsze w parze, zawsze w trójkącie z nimi....
Szukając sposobu na uśmiech, znajduję go chyba w zmeczeniu.... stąd nadmierny na własną prośbę wysiłek by znów zagościć Inną w swoim życiu..."endorfinę"
Hehe, wychodzi na to że wiele Kobiet jest w moim życiu, gdy nie ma tej jednej....
Aczkolwiek ta jedna, jest w stanie zastąpić je wszystkie....
A życie płynie dalej.......