Hmm może to będzie głupie i uznacie mnie za trzepnięta wariatkę ale dziś zdarzyło, się coś o czym myślę non stop ..
Zapowiadał się normalny dzien taki jak zawsze. Rano wstałam pojechałam do pracy. Pracowałam, potem wyszłam na zakup, i kiedy miałam ochotę na kawe poszłam na nią. Usiadłam przy stoliku zamówiłam to co chciałam. Kiedy czekałam na nią do sąsiedniego stoliczka podeszła para, ale nie taka zwyczajna tylko starsza gdzies około 80 lat . Nie zwróciłabym nawet uwagi na to gdyby nie fakt że usiedli tak blisko mnie. Ta kobieta starsza wyjeła dwa kubeczki ze słomką i jakieś tam ciasteczka, jej mąż przeczuszczam że tak usiadł na przeciw niej . Ona nalała mu picie podała kubeczek. Pili ten sok i jedli ciasteczka przy czym rozmawiali. Mimo że nic nie zamówili było czuć tą magie od nich . Od tego że owa kobieta kochała swojego męża podawała mu ciastka dbała o niego jak umiała.. Może teraz myślicie że jestem jakaś inna nienormalna ale zafascynowałam się tym patrząć na nich uświadomiłam sobie że nawet tacy ludzie potrafią się kochać po tylu latach bycia ze sobą i nie ważne jest to czy maja pieniądze, czy mają co jeść, ale ważne jest to że kochaja siebie całym sercem, skoczą za siebie w ognień. Będą wspierać w trudnej sytuacji . A kiedy umrą będą nadal razem ale w niebie . Pewnie będzie im tam wspaniale. W końcu dostałam ta kawe wypiłam łyk patrząc się na ten obraz. I zadawałam sobie pytanie "czy i ja kiedyś będę kogoś tak kochała jak tamta staruszka?"