Budzę się rano, patrzę za okno z nadzieją, że świeci słońce i jest pięknie, a tam.. sine niebo, ulewa i wiatr. Załamałam się. Ze stajni nic nie wyszło, siedzę w domu i umieram z nudów. Mogłam nawet iść do szkoły, nie byłoby różnicy. Znając życie, jutro, kiedy muszę się jeszcze na Nałkowską udać, będzie ładna pogoda. Złośliwość losu..
Brakuje mi tych słonecznych dni znad morza, z Dziwnówka.
Jeszcze 12 dni do Iskry.
Ave.