do tej pory boli mnie kark i swędzą plecy po koszmarze dnia wczorajszego - uczuleniu na apap esktra i innych przyjemności z dniem związanych.
Myślę o tym, na okrągło, jak to jest, że wsiadając do tramwaju wybierasz to konkretne miejsce. Latem siadam na koncu wagonu, bo tam najbardziej wieje wiatr. Kiedy późno skądś wracam to siadam w pierwszym wagonie koło maszynisty. Kiedy jest zimno siadam naprzeciwko lub na krześle na grzejniku. Kiedy nie ma miejsca to stoję w drzwiach. Ale kiedy jest normalna pogoda, wagon jest pusty, jest środek dnia to gdzie siadam i dlaczego?
Wspomnę tylko, że ta banalna myśl ma o wiele ważniejszy przekaz, i bardziej ukryty niż powierzchownie się wydaje.
W moim idealnym świecie na godzinę 22:14 leże na brzuchu na jakiejś łące, grzeje mi w plecy słońce i co chwile zwiewa je wiatr. Pachnie sianem a niebo jest śliczne.
I tak, Bydle ma racje.
Tak, skretyniała aplikacja na facebook'u ma racje.
I tak, stresuję się brakiem tej istotnej części układanki.
Stresuję mnie jej brak.
Brak jej mnie stresuje.
foals - big big love
rumpsringa - shake'em loose tonight
edit:
a już na 22:27 leżę na twoim łóżku.
i nie podoba mi się nowa szata graficzna fotobloga. jest do dupy.