Kołobrzegu ciąg dalszy.
Tęsknie za tym miejscem. Za robieniem Marcinowi posiłków. Kaszki z torebki w środku nocy po ciężkim powrocie do pokoju. Za spacerami, podczas których marudziłam `zimno, boli, długo jeszcze?, jeść, pić, siku.
Za histerycznym śmiechem wywołanym niewiadomo czym. Za tym, że był pierwszą osobą jaką widziałam po obudzeniu i ostatnią przed snem. Za przebywaniem non stop ze sobą. Za jego słowami, że jestem syfiarzem i robie wszędzie bałagan. Za jego porządkiem. Za słowami `znów zabierasz kołdrę. Za przyjebanymi mewami.
Za tym i za wieloma innymi sytuacjami, rzeczami, miejscami, słowami.
Za wszystkim.
A za oknem szare, ale jakże kochane Zabrze.