Jeśli posiadam swoje życie, to mam prawo posiadać własne zasady.
Nie chodzi o to, by iść przez życie bez żadnych problemów. Nie chodzi nawet o to, by planować, co zrobimy jutro, za tydzień, w kolejne wakacje, czy za kilka lat. Naprawdę to nie jest istotne. Chodzi o coś więcej, o to, by naprawdę kochać. By, gdy wkradnie się odrobina tej rutyny, starać się kochać jeszcze mocniej. Każdego dnia wyznaczać nowe granice. Bardziej tęsknić, bardziej kochać. To wydaje się śmieszne, ale nie wolno poddawać się, gdy tylko pojawi się jakiś problem. Szept odchodzącej miłości czy przyjaźni słychać na dziesiątki kilometrów, działa jak magnes -przyciąga, jest jak budzik - w końcu zadzwoni wtedy zorientujesz się, że musisz się obudzić, przeżyć dzień i walczyć o to na czym Ci zależy.