Ja powiem tak, to była najdziwniejsza, najzabawniejsza i najzimniejsza kolenda w moim całym życiu xD
Tłumaczę. Z Martą postanowiłyśmy przez całą kolendę włóczyć się po mieście.
Powiem wam szczerze, że mimo temperatury bawiłyśmy się świetnie xD wypiłyśmy dwie pepsi, w jarzębińskim jadlyśmy symboliczny obiad, w galerii kościerskiej w łazience siałyśmy zamęt doprowadzając do jej zalania , w naturze zrobiłyśmy sobie makijaż, a naprzeciwko mojego bloku małe karaoke (xD) , Martapsychopatka chciała mnie udusić męskimi majtami w biedronce. Stałyśmy pod moją klatką i robiłyśmy zakłady gdzie to już ksiądz jest. Nagle zauważamy, że ksiądz zbiega już po schodach i że zaraz wyjdzie.
-Biieeeeeeeeeeeeeeeegnij ! - drzemy się do siebie i śmiejąc się uciekamy xD
Po drodze śpiewałyśmy kolendy , nawet fajnie nam to wychodziło ;)
To był na prawdę jeden z lepszych dni ostatniego czasu xD
Ludzie kupią wszystko. Nawet gówno w papierku, byle by było po przecenie.