Zarówno na asku jak i tu pytacie mnie jak spędziłam walentynki.
Otóż.. Gdy jest się w tak pięknym, stałym związku w jakim ja jestem - walentynki trwają cały rok. Dochodzę do wniosku, że walentynki to święto bardziej należy do singli i do osób, które są w świeżych związkach. Bo tylko takie osoby potrzebują jednodniowego zapewnienia, że druga osoba należy do nich. Oczywiście zapewnieniu temu muszą towarzyszyć kwiaty. I duży miś z tesco który przed walentynkami kosztował 60 zł, a w walentynki była na niego rzecz jasna promocja i kosztował złotych sto.
Jak spędziłam walentynki? Robiąc zakupy, zwożąc drzewo do domu i czekając na kuriera. Wieczorem wypiłam z moją żonką czerwone, półsłodkie winko - koniecznie z lidla, za całe 8,99. Prezenty? Owszem, ale wręczone kilka dni prędzej. I nie walentynkowe, ale takie oto, dlatego że jesteś.
Ludzie dzielą się na dwie kategorie. Na tych, co zlewają walentynki ( single ) i takich co dostają białej gorączki i mani kupowania. Do której JA należę? Do tej, która kocha. i dla której 14 luty to taki sam dzień jak każdy. Bo przez cały rok jest cudownie ! <3