Siedzę w Kornym, gdzie tak leniwie płynie czas i próbuje się pozbierać do kupy. W otoczeniu rodziny zdaję sobie sprawę, że rodzina jest tylko punktem wyjścia. Karmi nas, ubiera, troszczy się o nas, aż będziemy gotowi pójść w świat i znaleźć własne plemię.
W sumie, nie ma nad czym się zastanawiać. Kawa jest albo gorzka, albo słodka. Książki są krótkie albo długie. Jest dzień albo noc. Lato albo zima. Przyjaciele albo egoistyczne dupy. Nie ma nic pomiędzy. Człowiek jest najgorszym źródłem prawdy o sobie.W każdym razie wszystko, co dostajemy od życia musimy przyjmować na barki i poradzić sobie z tym. Bo każdy ciężar jest do zrzucenia.
Skąd się bierze ta potrzeba autodestrukcji?
.