Wczoraj na moim Buddyjskim zjeździe mega mi się podobało. Cofnelismy się do czasów przedszkolnych i robilismy projekty. Słuchałam zrzędzenia Roela, który stale to powtarzał jak to niezadowolony jest, bo nie potrafi rysować. Myślałam, że sciemnia ale kiedy już narysował swój protes przeciwko paleniu myślałam, że padnę ze smiechu. Ja mój dotyczący nadziei również skończyłam, i potem wam go tu pokażę.
Ro: jaaaaaaaaaaaaaaaa... jesteśmy dorośli czemu mamy rysować? *wstaje* protestujemy! Protestujemy.. Prote.. *urywa spostrzegwszy ze jedynie on strajkuje i nikt nie dołacza*
ja:wiesz.. chyba jedynie Tobie nie podoba się takie rozprężenie umysłu. Ja tam mogę rysować.
Ro:ale Ty pewnie masz talent !
ja:tak.. bo jak narysowałam zachód słońca to go z pizzą pomylili.
Ro:hahahha. Po co mamy w ogóle rysować?
ja: by dziecko uśpione w nas nie umarło. Rysuj nie gadaj.
Genialnie wczoraj było, serio.
a teraz lecę pojeżdzić. Egzamin się zbliża.
edit. dialog dnia :
R : Wika, ja się nie znam, może to nowe trendy w modzie ale masz stanik z jednej strony na bluzce zamiast pod nią xD
ja: osz. faktycznie. Dzięki xD