To był dzień jak każdy inny. Wracał właśnie do domu. Dom jak dom, tyle że od jakiegoś czasu mieszkał pod innym adresem... Zawsze kiedy już stał pod drzwiami, niepewność chwytała go za serce, nigdy nie wiedział w jakim stanie ją dziś zobaczy.
Nacinął klamkę... otwarte - czyli, że przyszła już wcześniej ze szkoły. Wszedł. W mieszkaniu panowała idealna cisza, która go zaniepokoiła. Zazwyczaj siedziała na fotelu, w dużym pokoju, z laptopem na kolanach, słuchając głośno muzyki. Lecz tym razem było inaczej.
Wiedział, że na pewno jest w swoim pokoju, bo nigdzie indziej jej nie zastał. Zatrzymał się przed drzwiami, "Jezuuuu...." - pomyślał, bał się tego co może zaraz zobaczyć. Mimo to wszedł do środka, musiał.
W końcu ją znalazł, leżała pod ścianą, z głową opartą o regał stojący obok. Pierwsza jego myśl - "Kurwa, znowu.", przepełniła go złość, choć ten widok nie był dla niego zaskoczeniem. Spodziewał się tego, ostatnio dziewczyna nie potrafiła sobie z niczym poradzić.
Wiedział, że ćpała, wszyscy jej znajomi też wiedzieli, nie trudno się było tego domyślić. Pochylił się nad nią, żyła, tylko straciła na chwile przytomność. Pewnie przesadziła trochę z fetą. Wziął strzykawkę, która była jeszcze wbita w kanał i poszedł wypierdolić ją przez balkon. Pochował też inne rzeczy, po czym usiadł na podłodze koło niej. Teraz górę wzięło współczucie. Złapał ją pod ramionami i przesunął jej wątłe ciało do siebie, następnie objąwszy w pasie, pocałował w głowę.
"Siostrzyczko" - wyszeptał cicho, a po jego policzku spłynęła jedna łza.