Okej, jest bardzo chujowo i nie jest stabilnie. Jest gorzej, niż myślałam, że może być. I powiem szczerze, że nigdy nie spodziewałabym się, że właśnie w tym momencie tak wiele ludzi mnie zawiedzie. Jest ciężko, chciałabym mieć przy sobie tych "starych przyjaciół" których już nie ma...a ponoć chcieć, to móc, tylko inaczej...TA, JASNE... Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. W sumie, to ja nie wierzę już w nic. Nie wierzę w Boga, w ludzi, w rodzinę, w lepsze jutro, w szczęście, w Ciebie, we mnie...tylko mały płomyk nadziei, gdzieś tam na dnie...