W wielu ludziach krąży po cichu robak szaleństwa. Jest czarny i ma trzy wielkie, fosforyzujące szkarłatem oczy. Karmi się naszymi snami. Chłepce je po nocach, trawi i wydala z powrotem, by przyszły do nas nad ranem i objawiły jeszcze inny świat. Kiedy wejdzie do duszy, człowiek staje się niebezpieczny dla swej uczciwości. Kiedy dosięgnie mózgu, człowiek zaczyna zagrażać swemu otoczeniu. Ale kiedy dosięgnie serca, człowiek zakochuje się w jakiejś istocie ludzkiej. Wówczas świat staje się dla niego niebezpieczny i każdy krok zagraża mu klęską. Mój czarny robak zadomowił się w duszy. Być może to tylko chwilowy postój, przerwa w podróży dla nabrania sił. Możliwe, że pewnego dnia zechce ruszyć dalej i wybierze serce albo mózg zapraszając mnie do bajecznie zastawionego stołu obłąkania lub do perłowej jaskini miłości, w której wszelki rozsądek zasypia, budzi się sumienie, a szczęście utożsamia się z wzajemnością czyjegoś serca i z nieczynieniem zła bliźnim. Wtedy zdam egzamin końcowy z głupoty.