Pozdrawiam...
Zmieniłam jedwabne łoże z baldachimem
na brudne prycze
pod nim zapchlone myśli
czekają na suchy chleb z mlekiem...
Zamknęłam dębowe drzwi
z wyrytym wyrazem twarzy
na spróchniały kawałek drewna
spryskany krwią,
na którym każdy mój oddech
odbija nieświeżość przeszłych dni
Na parapecie zardzewiały gwóźdź
i centówka,
Przyglądają sie zeschłym godzinom
które w rytm moich snów
spadaja w mokre odbicie ciemnego nieba
Na słomiannym krześle gorące ciało
skrępowane jedwabna nitką,
układa się,
by móc obliczyć rachunki
Żółtą taksówką między bunkrami
zagubionych celów,
odnajdziesz bogate zgliszcza,
w beczce pełnej strachu.
I czekaj między książkami,
aż ślepe karty,
pod drabiną okradną cię z wyboru-
zostaniesz ty
i as przegranych...