dlaczego za mną idziesz?
- chciałem powiedzieć ci, że Cię kocham.
widocznie nie poznałeś jeszcze mojej przyjaciółki.
- jakiej przyjaciółki?
jest ode mnie ładniejsza i mądrzejsza, stoi za tobą .
- ale tu nikogo nie ma.
widzisz, gdybyś mnie kochał nigdy byś się nie odwrócił.
Wiesz jak to ze mną jest? Obdarzyłam uczuciem kogoś, kto już raz te uczucia odrzucił, a teraz próbujemy wszystko naprawić. Wiesz co czuję? Czuję strach, że on znowu mnie zrani, że znowu nie będę umiała się pozbierać. Wiesz czego nie potrafię? Nie potrafię mu zaufać, chociaż wiem,że powinnam. Wiesz czego chcę najbardziej na świecie? Jego. Wiesz co jest moim najpiękniejszym wspomnieniem tych wakacji? On, jego pocałunki i dotyk. Wiesz jaka jestem? Przestraszona, ale z drugiej strony szczęśliwa, bo mimo wszystko może jeszcze mamy szansę.
mówisz, że umierasz bo odszedł ? wyobraź sobie jak musi się czuć matka, która czuwa przy łóżku w szpitalu swojego dziecka. kiedy po tygodniach a nawet miesiącach wierzenia, że będzie żyć ono umiera. więc nie pierdol, że cierpisz. zadzwoń do niego, powiedz jak bardzo go kochasz i nigdy o nim nie zapomniałaś. możesz to naprawić, tylko w to uwierz.
to prawda. mogłabym znaleźć sobie nowego chłopaka o, którego zabijały by się inne dziewczyny. mogłabym przytulać się do niego i całować, tak jak Ciebie przechodząc obok. ale nie jestem Tobą, nie potrafię ranić kogoś tak mocno śmiejąc się tej osobie prosto w twarz.
Czasem nie mówię nikomu jak naprawdę się czuje. Nie dlatego, że nie wiem. Nie dlatego, że boję się ich reakcji. Nie dlatego, że im nie ufam, ale dlatego, że nie znajdę odpowiednich słów, żeby mogli chodź w małym stopniu mnie zrozumieć
Nie zliczysz, ile razy mówiłaś, że jest okej, a tak naprawdę rozpierdalało cię od środka. Nie zliczysz, ile razy uśmiechnęłaś się, chociaż miałaś ochotę płakać jak dziecko. Nie zliczysz, ile razy oszukiwałaś samą siebie, że on cię kocha. Nie zliczysz, ile razy spierdoliłaś coś, na czym ci cholernie zależało. Nie zliczysz, ile razy miałaś ochotę umrzeć, zapaść się pod ziemię, po prostu zniknąć. Nie zliczysz, ile razy tak bardzo pragnęłaś być szczęśliwa, a za każdym razem znowu coś stawało ci na drodze. Pewnych rzeczy nie da się policzyć, bo niektóre błędy popełniamy zbyt często.
wyszliśmy ze szkoły do pobliskiego sklepu na dużej przerwie. Nie zdążyliśmy przekroczyć progu drzwi wyjściowych, a on od razu otoczył mnie mocno swoim ramieniem. Droczył się ze mną całą drogę kurczowo trzymając. Kiedy próbowałam przejść na pasach przed szybko nadjeżdżającym samochodem chwycił cholernie mocno mój nadgarstek nerwowo unosząc głos.
- chora jesteś? odwalać możesz jak się tobą nacieszę.
- mądrala - odburknęłam - i puść mnie, to boli - przechodząc na drugą stronę ulicy , zesunął dłoń w delikatny sposób z mojego nadgarstka i splutł nasze palce.
- teraz lepiej? - uśmiechnął się cwaniacko a ja uniosłam nasze dłonie na wysokość oczu.
- hmm.. pasują do siebie te nasze ręce - zerknęłam w jego stronę a on zmarszczył niesmacznie czoło.
- ee.. nie. nie pasują - skwitował. puściłam teatralnie jego dłoń udając obrażoną i przyspieszyłam kroku. Słyszałam jego cichy śmiech zanim znów rzucił się na mnie obejmując w pół.
- tak pasujemy o wiele bardziej.