tak, zdjęcie z zajebistego boksu numer pięć, oddział XI.
nie wiem, jak nazwać ten stan. po prostu nie wiem. staram się myśleć pozytywnie, dostrzegać kolorowe strony życia, ale czasami po prostu się nie da, kiedy wszystko, co złe, zwali Ci się na głowę jedno po drugim.
pocieszam się tym, że dzisiaj zakupy i film z dziewczynami, w przyszły poniedziałek epicka osiemnastka; później to jakoś zleci - święta, 30 kwietnia chyba impreza, weekend majowy, matury. i byle do wakacji.
a 6 maja witamy na spornej, zajebiście mnie to cieszy ....
jedyna kwestia, do której nie mogę się przyczepić, to przyjaciele. kocham <3