Zawsze przychodzi chwila zwątpienia. W każdej chwili czyha ona, jak szalona pantera gotowa rzucić się na swoją ofiarę bez uprzedzenia- niezależnie czy ją kocha, czy nie. Ostatnie dni są niesamowicie melancholijne. Cieszę się, że spotkałem dzisiaj moją Miłość. Bo gdyby nie Ona, to ten dzień chyba byłby mroczny i smutny. Bo co go może urozmaicić? Nic. Powiedzieć Wam muszę, że moje serce targa demon grzeszków mniejszych i większych. Jeden z nich to zwątpienie, drugi strach, panika... To niesprawiedliwe. Chciałbym, żeby zawsze było idealnie. Kto by nie chciał? Momentami myślę, że moje życie to seria niefortunnych zdarzeń. Zawsze wszystko gotowym jest obrócić się w proch. Jest tyle perspektyw. Pierwsza- rzeczywistość cudowna. Druga- egzystencja vanitas vanitatum.
Dużo wydarzeń dnia dziesiejszego zmusza mnie do głębszych refleksji.
Nie, nie chcę. To dla mnie za trudne. Czyżby ogarnęła mnie chęć wypłynięcia na brzeg... Czyżbym się topił? A gdzie brzytwa? Potrzebuję duchowego ratunku. To trochę dobijające. Poatrzebuję, byś obok mnie usiadła, o Wielka Miłości, w milczeniu. Przyjdź tu teraz, proszę. Ja wiem, że byłabyś w stanie to zrobić. Chociażby zadzwoń, bo mi źle. Albo nie, wystarczy, że piszesz. Ty nawet wirtualnie zrozumiesz, że leży mi coś na sercu. Pragnę głebokiej uczuciowej stabilizacji. Spokoju, połączonego z nutą szaleństwa. Całodniowej melancholii z godzinną przerwą. Potrzebuję zawahania, rozterki, łzy szczęścia i smutku.
Ale kto mi to da?
Wszyscy są przecież zaaprobowani swoim własnym życiem i nie ma się co dziwić. Wykazuję wyrozumiałość. Ale też tonę we własnym egoiźmie, który po prostu rozpiera moje kości. Tylko upadam. Łamię się przez egoizm, który mnie kompletnie oślepia. Pomóż mi wstać, o Nadziejo, o Panie. Daj mi poznać znów Twoje drogi, bym nie wątpił i kochał. Tak bardzo potrzebują Boga w sercu. Mszy. Adoracji, przez godzinę, może dwie. Potrzebuję wyjaśnienia rozterki serca i ducha.
Pragnę teraz siedzieć w kaplicy, jak rok temu na wakacjach, z muzyką na uszach i modlić się do Ciebie, byś wylał moje łzy, pocieszył. A po co? Nie wiem. Czyżbym po prostu chciał wylać swoje słone krople, bo miałem taki dzień? Daleś mi to, Panie. Zdjąłeś przytłaczającą mnie rzeczywistość z moich barków i dałeś wytchnienie.
Wciąż popełniam błędy, na każdym kroku stawiam piaskowe kroki. Zmyte przez wodę życia. Jest mi źle przez samego siebie. Wszystko olewam. Wszystko mnie drażni. Ponownie coś jest ze mną nie tak. Ale tym razem nie pozwolę się zdołować tak, jak miesiąc temu, o nie. Bo ja mam przyjaciółkę, moją Wielką Miłość, która od dziś jest dla mnie brzytwą, kołem betonowym lub ratunkowym. Moim wszystkim.
Chcę ciągnąć te refleksyjne chwile. Może dziś w nocy wyjdę na polany? Jutro na pewno. Pójdę na długo, bez telefonu i ludzi wokoło. Pójdę, by nacieszyć się samotnością, przyrodą. Czymś, co lubię tylko ja. Co tylko mnie bezwzględnie ukoi i przywoła wspomnienia.
Chwilo, trwaj, jesteś trudna,
ja bardzo wątpię, ale też zmuszam się do nadziei.
Użytkownik eberhardmystery
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.
Inni zdjęcia: :) patkigdNad morzem patkigdJa patkigdNad morzem patkigd:) nacka89cwaSynuś nacka89cwaKos chasienkaZACIEKI mnrw26th of May 2025 quenRysio milionvoicesinmysoul