((mam tych zdjęć więcej, bo to sesyja była cnie))
the best relationships begin unexpectedly
od pierwszej wiadomości którą do mnie napisała złapałyśmy kontakt i ten kontakt trwa do dziś. 7 miesięcy. niby mało, ale wydaje mi sie jakbym znała ją całą wieczność.
przezywamy się, bijemy, udajemy że jesteśmy w związku, nienawidzimy, ale to właśnie o to chodzi, nie? nie o jakąś słodką, cukierkową przyjaźń, tylko o taką którą mamy my.
to właśnie dzięki niej będę żyła kilka lat dłużej z powodu wielu godzin śmiechu. to ona nieważne jak źle jest sprawia, że się uśmiecham. to ona zawsze ze mną była, tu na miejscu. ((bo ktoś inny nie miał jak być, ale również doceniam twoją obecność w moim życiu, babeczko, jednak o tobie zrobie wpis kiedy indziej c:)) a przede wszystkim to ona nigdy nie miała na mnie wypierdolone. opuszczała lekcje w szkole, bym ja nie musiała sama iść do szkoły, ryzykowała wiele zapierdalając ze mną na drugi koniec miasta ( ), to z nią mam własne miejsce. to ona zawsze mnie wysłuchiwała, nigdy nie przerywała i nie zmieniała tematu mówiąc jak to jest jej źle. to ona była zawsze. każdego dnia przez te 7 miesięcy, wiedziałam, że mam kogoś kto mi pomoże i mnie wesprze. nigdy nie ma na mnie wyjebane, nawet gdy jesteśmy w trójkę, z osobą którą zna kilkanaście razy dłużej niż mnie. niigdy mnie nie okłamała. ona chodzi ze mną tam gdzie z kimś innym nigdy bym nie poszła, bo tamta osoba by się bała. co będę wymieniać, to nie ma sensu. najwazniejsze jest to, że była zawsze i nigdy mnie nie zostawiła, nigdy nie miała wypierdolone.
kocham cię, weroniczka:(
pomęcz się ze mną jeszcze trochę, no bo kto będzie wódkę rozlewał na mojej osiemnastce, co?
pokaż innym, że nie jesteś tylko ''złodziejką przyjaciół'', lecz tą którą zostanie na zawsze, dobrze?
http://www.youtube.com/watch?v=Cqz713hhz1Y&feature=kp
tak, wiem. jestem żałosna, ale nic na to nie poradzę.