JAKI ZABIEGANY DZIEŃ
CAŁY DZIEŃ W RUCHU, NIE POSZŁAM DO SZKOŁY, POSPRZATAŁAM, POSZŁAM DO BIAŁEJ Z JUSTYNĄ, W BIAŁEJ BYŁAM Z MAĆKIEM, PATRYKIEM I JUSTYNĄ, POJECHALISMY NA RYNEK KOŚCIUSZKI WYLĄDOWALIŚMY+ Z MARCINEM I JEGO KOLEŻANKĄ (ZUZIĄ, GOSIĄ?) NIE WIEM, ALE SYMPATYCZNA BYŁA :) POTEM DOSZEDŁ SZYMON.
A potem to już tak:
poszłyśmy na 2... czekałyśmy 30 min, nic nie przyjechało. Poszłyśmy na 10 ale stwierdziłyśmy, że 5 min nie bedziemy czekać idziemy na 16.... doszłyśmy.... 30 min czekania.... no to dawaj na 26. idziemy a tu koło blaka do nas jacyś chłopcy, gdzie idziemy i czy nas nie podwieźć, no ale no nie . 2 facetów my dwie, dobra nie, podziękowałyśmy i poszłyśmy. Idziemy zaczęłyśmy gadać o blondynie z kościuszki i nagle przed nami odwraca się blondyn inny i mówi - macie coś do blondynów? i tak gadamy gadamy, to się przedstawiłam, to był Łukasz muzyk grający na akordeonie. Fajny koleś. DOtarłyśmy, poczekałyśmy na autobus i o to jestem
A jutro? urodziny.