kocham to zdjęcie!
z kicz-party, z Kondziem <3
fot. Sylwia Gąsior.
wróciłam !
było megazajebiście.
najbardziej hardtcorowe dni w naszym życiu, nie ? <3
kurde czego my nie zrobiłyśmy .... haha.
spałyśmy kurde nawet na balkonie !
tyle się działo że nie wiem co mam napisać.
może wyróżnię osoby które tam poznałam i meeegaaa dużo dla mnie znaczą.
Konrad ( na zdj. ) - jesteś kurna naszym 'uroczym blond kolegą', hahaha <3 kocham Cię, mimo tego, że jesteś frajerem, który olał nas w ostatni dzień XD naprawdę nie poznałam jeszcze kogoś tak pojebanego (pozytywnie) jak ty <3
Gosia - kocham Cię <3 jesteś świetną osobą. przez te kilka dni strasznie się z Tobą zżyłam. kocham to, jak mówisz że wszystko jest 'słodkie'. PATOLOGIO moja kochana <3
Aisa - Asiaaaaa ! kurde uwielbiam Cię. bez Ciebie na tym obozie nie byłoby tak samo <3 ale nie umiałaś mówić z helem :c
poza tym pozdrawiam jeszcze Śmiesznego Śmiecha ( Oskara ) , Julkę, Wiktorię, Zuzię, Wojtka, Mateusza, Elvisa, Olgę, Martynę, Julitę, Tosię, Panią Sylwię ( najlepszy fotograf-wychowawca na świecie <3 ), naszych 'sexi' kolegów z okna, naszych znajmych z balkonu haha, gołoklatesa, żula, i pewną osobą, której imienia ujawniać nie będę, ale jest jednym z najważniejszych ludzi jakich tam poznałam. w sumie to nie wiem czy można go zaliczyć do 'poznanych' osób, ale pomińmy ten fakt.
już mi Was brakuje kurwa! ja chce tam być z Wami. chcę być tam kuźwa z Tobą, ja pierdole.
jest mi ciężko, nie będę ukrywać.
tęsknie w chuj mocno : (
ah no i Ida, Kasia i Zuza. KOCHAM WAS . strasznie się z Wami zżyłam przez ten wspólny obóz.
jesteście zajebiste, cudowne i kurde kocham Was mega mocno <3
mamy obozowy zeszyt, którego nie ogarniam. to znaczy wpisów w nim nie ogarniam niektórych.
hahahahahahahahahahahahahahahahha , kocham nasze notatki w nim.
chciałabym przeżyć to wszystko jeszcze raz...
te nasze dwa wieczory ( bardzo nieliczni wiedzą o co chodzi ) które były zajebiste, spanie na balkonie, gadanie przez balkony i okna z chłopakami z innych ośrodków, łamanie wszystkich zasad na obozie haha, ciągłe gapienie się na pewną osobę , śniadanie, obiady, kolacje które były tak obrzydliwe, nadrabianie posiłków zupkami chińskimi, rozmowy, nasze marzenia z Idą, siedzenia na oknie z Zuzą, odpały, fazy, wieczory z Gosią, wiecznie dobre nastawienie do życia Kondzia który zawsze poprawiał mi humor, dni z wszystkimi, sesje na które nie chciało nam się czasami chodzić, WSZYSTKO!
właśnie sobie ryczę, słuchając Switchfoot - Only Hope.
nie ogarniam mojej dzisiejszej notki... nieważne.
za dużo się działo żeby to jakoś sensownie ułożyć w logiczną całość.
You are my light in the dark.