Doma, ja i Mariola, dzisiaj na chwile przed próbami do poloneza.
Chyba jednak poniedziałki nie muszą być takie złe, ehehehehe.
No oprócz tego, że znowu zachciało mi się czytać i poszłam spać po
północy dopiero. A rano nie mogłam wstać za to.. głupia ja. Ale sen
za to jaki miałam, ehehe. Jeżeli miałby mi się codziennie śnić tak
jak dzisiaj Fernando Llorente, będący u mnie w domu i gdzieś w
okolicy i rozmawiający ze mną po angielsku, śmiejący się ze mną i
w ogóle, to chcę codziennie takie zajebiste sny! Marzenia mam, wiem..
W szkole w sumie zleciało.. było trochę nerwów, ale przeszło.
Polski.. i Wiola błagająca panią, żeby przełożyła nam sprawdzian, bo
nikt nic nie umie i większość klasy jest po wycieczce i w ogóle. No to
pani się zgodziła i przerzuciła aż na poniedziałek go, a na lekcji do nas,
że z maturą tak nie zrobimy. O rok nie przerzucimy. Ehehe, jak nie.
Jak ktoś nie zda to będzie miał za rok dopiero. Da się? Da się.
Najlepiej to nie zdajmy całą klasą, śmieszne by to było trochę, haha.
Matma.. powtórzenie, w przyszłym tygodniu praca klasowa z
prawdopodobieństwa. Życzę sobie i reszcie klasy powodzenia z tą pk..
to takie gunwo jest, że powinni nam to darować a nie męczyć tym..
Wf razy 2.. i próby do poloneza. Godzinę uczyłyśmy się jednej figury..
znaczy się ja nie, bo z Mariolką ogarnęłyśmy, tylko kilka osób się takich
znalazło co im się coś myliło. Potem wszystkie się wkurzyłyśmy łącznie
z panią, bo chłopacy zrobili bunt, przyszło tylko dziesięciu na tańczenie
z nimi na drugiej godzinie. Jak dobrze, że jednak Kubę wzięłam i nie
ma problemu by od przyszłego tygodnia z nami zaczął ćwiczyć.. miło.
Samoobrona razy 2.. mam chociaż te 4+ za sprawdzian, bo drugi sposób
mi nie wyszedł, ale pierwszy był dobrze. Anita ogółem znowu ochotnikiem
i jej tekst do pana `A co się panu stało?` gdy zobaczyła, że ten zgolił
brodę. Wszyscy rykneli śmiechem. W ogóle dobre jest to, jak on nas
papuguje i tak dalej. Mariolka raz robiła za ochotnika i ja też. Mariolka
przy przewracaniu barkiem, a ja przy nacisku na szyje i też jakimś
wywaleniu mnie. Ale najlepsze to, jak facet pokazuje im to, a mi
odruchowo ręka leciała, żeby mu z łokcia szybciej zawalić. Potem on
mnie wywalił, mówi coś do dziewczyn, że `jak szybko zadziałamy, to
przeciwnik nie wykaże się refleksem`, a ja na to, że `jak pan tak
szykował się żeby mnie podciąć, to mi odruchowo łokieć szedł, żeby
pana uderzyć`, a ten śmiech, że w rzeczywistości będzie inaczej i nim
się obejrzałam po samym ciosie w krtań leżałam plackiem na materacu
nim ten zdążył mnie złapać za nogę i wywalić. Ten znowu ze mnie śmiech.
Kurde, taka beka, ale następnym razem się zamknę.. nie chcę znowu leżeć.
A do domu puścił nas 15 minut szybciej. Dom, obiad i Agenci T.A.R.C.Z.Y.
No wiedziałam, że Ward się uwolni przy tym jego transporcie no! No on by
się nie uwolnił? By chyba musiał nie być sobą. Otworzyłam jakieś
repetytorium z polaka żeby coś poczytać przed jutrzejszą próbna, ale po 6
stronach dałam sobie spokój. Pomogłam mamie z ciastami na jutro, bo ta
ma imieniny. A sąsiedzi z dołu mnie chyba przeklną, bo chodze po domu
w moich butach na studniówkę i uczę się w nich chodzić. Na podłodze okej,
ale na dywanie to samobójstwo. Idę zrobić z angola szybko pracę domową,
a potem Supernatural. Do końca tygodnia przez te matury codziennie na
8 rano.. umrę chyba. I jak tak patrzę na wszystkie moje wpisy, to stwierdzam,
że będę miała na starość z czego się śmiać o co wspominać.. o tak.
No więc to na tyle, do jutra.
Baang!
Powiedz mi ktoś.. na jaką cholerę to białe gówno pada za oknem?! -.-
ehehe, no to w sobotę lecę na osiemnastkę, uhuhu ;>