Obudziła się dziś z uśmiechem na twarzy.
Była pewna, że jak spała też tam był. Dobrze, że nikt jej wtedy nie widział.
Sen był miły. Fakt, ale to tylko sen. Nic nie zmienia.
Może to i lepiej, bo jak to w snach bywa wszystko było pokręcone. Może i miłe, ale poręcone.
Tylko nie potrafiła sobie odpowiedzieć na pytanie, która część snu mogłaby się spełnić. którą chciałaby żeby się spełniła. Bo obie nie mogły. O nie!. Nawet nie chciała myśleć, że mogłyby się spełnić. Tego by nie wytrzymała. W sumie to nie musiała teraz decydować.
Wcale nie musiała decydować.
Ale chciała dla własnego spookoju. Może jeszcze nie dziś. Może kiedyś. Dziś i tak był tak ciężki i zaskaujący dzień, że trudno myśleć, że to wszystko nie jest jednym długim popapranym snem.
Ale nie jest, obudziła się, a sny może jedynie wspominać z dreszczem przepływającym po skórze.